Od czego by tu zacząć? Może od tego, że nie warto zaczynać czegoś, co się nie kończy, bo potem "ała"... Ale ok. Jak już wspomniałam o tej metalności rodaków, to może rozwinę.
Otóż... No właśnie, "nie zaczynamy zdań od "No...", a broń Boże, paragrafów od "Otóż". Tak, tak. Wiem. Wszędzie o tym piszą. Tym bardziej na fb, gdzie jeden drugiego poprawia, a później wychodzi, że poprawiający sam ma problem ze słownikiem, bo nie chce mu się sam przeczytać i wbić do głowy. Nie jestem ideałem, o nie, nie. Karzdy popełnia czasem błendy (o ironio!). Warto się do tego przyznać, a nie brnąć w kłótnie i wyzwiska.
Każdy jest kowalem swojego losu. Gorzej, jeśli tym kowalem okaże się sąsiad, bo kupił sobie nowy samochód albo siedzi na benefitach, a mi tak mało. Ać, bo chcę więcej.
Picie alkoholu w parku na ławce to świetny pomysł na zdobycie nowych przyjaciół... policjantów. I zyskanie sympatii wśród okolicznych mieszkańców. Nic, tylko patrzeć, jak kolejne brytyjskie grupy rozpisują się o Polakach, którzy całe dnie spędzają "kurwując" i pijąc dosadnie w miejscu publicznym. Ale co ja tam wiem? Nagonka na Polaków jest.
Białe i zielone to nasi najwięksi sprzymierzeńcy. Jak nie wyjdę z domu naciukany, nie ma dla mnie dnia. Bo życie jest piękne, będąc kolorowym. Kurczę, a później ten wszechobecny stres, skąd skołować siki na kolejne "drug-testy". Nic tak nie motywuje człowieka, jak myśl, że przyłapią mnie... Znowu.
Mieszkanie na pokoju to wspaniały pomysł na oszczędzanie. A nóż, może ten Antek z pokoju obok nie podkradnie mi tym razem skarpetek i umyje po sobie talerze. Garnkami też się dzielimy. To świetny sposób na integrację i wspólne pierdzielenie farmazonów przy robieniu wspólnej "dinner". Nielegalne pomieszkiwanie u kumpla na "councilowskim" mieszkaniu to też świetny pomysł. Czemu nie? On się dorobi, ja zaoszczędzę. Żyć nie umierać.
Macie dzieci? Czemu nie zamieszkać z nimi w tym pokoju? Zżyją się z wami, jak nigdy dotąd. A wy... zaoszczędzicie parę "pi". Bo po co wynajmować tak drogie mieszkanie i zapewniać dzieciom miejsce do nauki, czy prywatność? Kto to słyszał o takich ekscesach?!
Dla mnie przeklinanie jest jak splunięcie. Byle nie w twarz. Tutaj już tak na serio. Po co marnować słowa na debilizm? Lepiej spędzić ten czas na zabawie z rodziną. Kreatywne leniwienie się na kanapie z rodziną albo... czytanie słownika?
Dlaczego mam mówić "dziękuję" i "proszę"? Przecież sami się domyślą. Przecież Anglicy to naród fałszywy, co nie? Oni wszystkim dziękują i o wszystko proszą. Na koniec każdego kochają. Po co mamy być tacy jak oni? Kultury nie rozdają na wszystkim, prawda? Mózgów też, ale to swoją drogą.
Nie jestem anty-Polska. Po prostu denerwują mnie w nas niektóre rzeczy, których nijak nie da się wytępić. Jak kłótnie, bo ktoś ma inne zdanie. Co komu do domu, jak dom nie jego?
Są wyjątki. O są. Słyszałam o takich... bohaterach. Józek z Brajton kiedyś powiedział "dziękuję" za wytykanie błędów w komentarzu. Ach! No i nie zapomnijmy o Kaśce z Kambridż. Pewnego razu zapomniała się i przyznała rację koleżance ;-)
Dobra, ja tu pitu-pitu, a tu już w pół do dwunastej. Czas spadać...
Pa-pa!
NIEKRETYNKA
Nie-kretynka jesteś ;) Popieram Cie w wielu kwestiach napisanych na tym blogu, aczkolwiek, jedyna rzecz która teraz mi wpada do głowy to akapit o mieszkaniu na pokoju z dziećmi. W jednym poście napisałaś że dziwisz się że ludzie nie uciekają za Londyn- czyli jesteś świadoma tego że ceny są zawyżone w Londynie, tak jak podatki i ceny mieszkać, a w drugim kpisz z nich. Niektórych satysfakcjonuje wygodne życie, wyjechali z Polski, poznali jakoś Londyn i się tego trzymają, bo boją się zmiany,Polacy są wygodni, wielu z tych ludzi nie ma oszczędności by nie wiadomo ile szukać pracy za Londynem, a tutaj już coś maja i boją się to pościć bo może pracują za najniższą krajową, ale to i tak lepiej niż w Polsce za 2000(najniższa w PL to 1250 brutto- nie jestem tego pewna, chyba zależy od miasta), aczkolwiek zdarzają się okoliczni ludzie co to robią i wychodzą na tym znakomicie. Bo w końcu najniższa krajowa jest krajowa czyli wszędzie będą takie same zarobki tylko ceny mieszkań się zmieszają.
ReplyDeleteNie pisalam o ludziach, którzy nie mają wyboru. Właściwie, to i tak zawsze jest wybór... Ale nieważne. Niektórzy robią to, żeby naprawdę śmieszne grosze zaoszczędzić. I to nie dotyczy tylko samego Londynu. Bo nawet w innych zakątkach UK, chociaż rachunki nie są aż tak wysokie jak w Londynie, a zarobki podobne, dalej stosują tą "taktykę".
ReplyDeleteWydaje mi się, że niektórym, zwyczajnie jebie się w głowach od dobrobytu. Dobrze napisane, szczególnie o ćpunach.
ReplyDeleteProsze wejsc na stronke podana w komentarzu. Thanks!
ReplyDelete